Ponory_Rzniwiaz
Dołączył: 22 Maj 2009
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 1:55, 09 Cze 2009 Temat postu: "Czas nie ma znaczenia..." |
|
|
(Kontynuacja wątku, zaległy wpis, więc proszę nie uznawać opisanych tam wydarzeń za wyjątkowo aktualne.)
Czuł tysiące igieł wbijających się w jego klatkę piersiową, w jego serce. Czuł chłód rozchodzący się po całym ciele, ból. Wściekłość rozrywała jego... duszę? Wiedział co musi zrobić, nie mógł inaczej. Stał się niewolnikiem. Zerwał się z miejsca, ból doprowadzał go do szału, jednak już nie panował nad tym co robi. Nie panował nad swoimi myślami i zmysłami. Ból stracił znaczenie. Wyszedł, ruszył przed siebie.
Gdzieś na dnie oceanu leżała zatopiona wyspa. Więzienie. Loch. Katedra skryta pod skałami, ukryta przed światem, zamknięta dla żywych. Jej ciche sale, w których od setek lat słychać było jedynie odległy szum morza, wpełzło jakieś poruszenie. Coś co spało od wieków przebudziło się.
Daniel Makabr wiedział dokąd iść, komu na spotkanie. W myślach miał tylko jedno. Nienawiść. A więc tak musi się czuć Trzynasty, przeszło mu przez myśl. Zatrzymał się przed karczmą, wiedział kogo tam spotka. Wiedział kogo tam spotka... nie spodziewał się jednak co nastąpi. Nie spodziewał się słów które usłyszy. Że wyrwie swe czarne serce, by nie musieć samemu wybierać.
Odczuł niepokój. Wiedział, że coś jest nie tak, nie wiedział jednak co. Chwycił nie swoją kosę, wsiadł na nie swojego konia i ruszył. Nie mógł pozwolić kolejne zmiany, które miałyby ponownie nastąpić w rzeczywistości. On był Kosiarzem, wiedział co powinno nastąpić.
Ktoś inny siedział w swoim domu poza rzeczywistością. Domu, którego kiedyś dla kogoś tam stworzył. Nie dla siebie. Nie potrzebował go... A przynajmniej tak sądził. Patrzył na obraz nad kominkiem. Posępny, szary krajobraz. W dłoni trzymał szklaneczkę ze złocistym płynem. On również nie znajdował tu się dla niego. Walczył ze sobą. Świat powinien iść własnymi torami, ścieżkami ustalanymi przez Los, Przeznaczenie. Nie przez niego. Pytanie tylko, kiedy on się stał częścią tego świata. Spojrzał w dół. Widział człowieka z kosą. Jego kosą. Widział wiedźmę, której darowano nowe życie i widział... siebie. Daniela Makabr. Który przyszedł walczyć z fałszywym Kosiarzem. Słuchał swoich słów, słyszał je coraz wyraźniej. Widział jak jego koń powala pozoranta, który brał już zamach. Patrzył coraz bardziej wnikliwie, zacisnął dłoń na kosie. Spojrzał na nią. Należała do niego. Stał teraz przed karczmą, spojrzał na ludzi stojących obok niego. Wyszczerzył zęby w uśmiechu. Nie miał wielkiego wyboru, nie mając w tej chwili mięśni twarzy.
- WRÓCIŁEM. - rzekł. Jego świdrujące spojrzenie wbiło się w fałszywego Kosiarza. Mieli kilka spraw do wyjaśnienia.
Gdzieś w okolicach Menorionu, pewien rolnik obudził się z bólem głowy. Podniósł się powoli, nie pamiętał by pił. Rozejrzał się po pomieszczeniu. Czegoś tu brakowało. Pościel była taka... biała. A przynajmniej niegdyś na pewno była. Wstał, spojrzał w kąt. Jego kosa zniknęła. Zaraz, czy on trzymał w domu kosę? Nie był pewien. Machnął ręką i wyszedł na zewnątrz. Codzienna praca czekała.
Zdawałoby się, że wszystko wróciło do normy, ale gdzieś za światem. W jego wnętrzu, a jednocześnie poza nim, starożytna istota wciąż nie była spokojna. Gniew nie chciał odejść.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ponory_Rzniwiaz dnia Wto 1:56, 09 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|